Słówko o... 'Main'


św. Maria Dominika Mazzarello

- współzałożycielka Zgromadzenia
Córek Maryi Wspomożycielki


Początki

Maria Dominika Mazzarello urodziła się 9 maja 1837 r. w Mornese we Włoszech. Był piękny majowy dzień, gdy w małej wiosce przyszła na świat Main, jako pierwsza córka Magdaleny i Józefa Mazzarello. Jej tatuś był cenionym gospodarzem. Z troską i czułością czuwał on nad swoją córkę, formując z miłością jej umysł i serce. A Maria przyjmowała z zaufaniem każde słowo, pewna jego mądrości, sprawiedliwości i miłości. Rodzina przeprowadziła się do posiadłości Valponasca, leżącej na wzgórzu pokrytym winnicami. W ciszy przyrody i w codziennej pracy nauczyła się odczuwać obecność Pana Boga. 


Pracowitość


Maria była niestrudzona w pracy. Od rana do wieczora ani na chwilę nie ustawała w ciężkiej pracy na polu. Wszyscy podziwiali jej gorliwość, której nawet zmęczenie nie mogło osłabić. Najemni robotnicy byli zmuszeni pracować bez wytchnienia, jeśli nie chcieli widzieć się pokonanymi przez dziewczynę. Sam ojciec wiele razy wstrzymywał jej zapał, mówiąc: „Jeśli tak będziesz nadal pracować, to wkrótce nie znajdę robotników, którzy zechcą przyjść na dniówkę”. Main przyrzekała, ale miała taki temperament, że kiedy zaczęła pracować, zapalała się i zapominała o danej obietnicy, pracując nadal bez umiaru. Od pracy w polu przechodziła do pracy w domu, siadając wieczorami do szycia. Z pewnością nie potrzebowała rozliczać się przed Bogiem ze zmarnowanego czasu.
  

Miłość do Boga


Maria Dominika każdego ranka chodziła z Valponasca do wioski - Mornese na Mszę. Na Valponasca nie było wody. Dlatego Main wcześnie rano, zanim udawała się na Mszę, najpierw spełniając swoje obowiązki, brała dwa duże wiadra i schodziła stromą ścieżką w dół, gdzie znajdowała się studnia. Napełniała wiadra wodą i szła dysząc pod górę. Kiedy dochodziła do domu nie miała już ani chwili, aby odpocząć, lecz bez względu na pogodę biegła, co sił w nogach na Mszę Świętą. Będąc w domu, z powodu wielu zajęć w ciągu dnia, nie mogła drugi raz iść do Mornese, dlatego jej serce przepełniała tęsknota za Jezusem Eucharystycznym. Biegła wtenczas do okienka na poddaszu, skąd widziała kościół i wraz z rodziną klękała do modlitwy.
  

Nie ważne ile mamy

W 1858 roku, gdy Maria Dominika miała 20 lat, na Valponasca zdarzył się nieprzyjemny fakt. Mama udała się z młodszym rodzeństwem na zakupy do Mornese. Ojciec zaś wraz z Marią i starszymi synami pracował w winnicy. W tym czasie ktoś wszedł do pustego domu i dokonał kradzieży. Kiedy rodzina powróciła do domu zobaczyli, że ukradziono im wszystkie oszczędności. Oburzeni bracia krzyczeli słowa potępienia. Maria mówiła: „To biedni ludzie. Są bardziej nieszczęśliwi niż my. Pomódlmy się raczej o ich nawrócenie”. To wydarzenie skłoniło ojca, który lękał się o bezpieczeństwo swoich dzieci, do opuszczenia na zawsze domu na Valponasca i przeprowadzenia się do Mornese. Maria nie żałowała tego, co się stało. Cieszyła się, że jest bliżej kościoła i żywego Jezusa.


Pomocna dłoń

W 1860 roku, wybuchła w Mornese epidemia Tyfusu. Ksiądz Pestarino przyszedł do taty Marii Dominiki i poprosił go, aby Main pomogła rodzinie, która zachorowała. Rodzice bardzo się wystraszyli, że pomagając ich córka sama zarazi się tą śmiertelną chorobą. Jednak po chwili ojciec odparł: „Ja jej tam nie poślę! Ale jeżeli ona sama zechce iść, nie będę się sprzeciwiał”. Maria dowiedziawszy się o co chodzi zbladła i zaniemówiła. Mając dwadzieścia dwa lata i będąc pełna życia, lękała się je stracić. Miała przeczucie, że się zarazi, jednak odpowiedziała: „Jeśli Ksiądz sobie tego życzy, ja pójdę. Ale jestem pewna, że się zarażę.” Main pielęgnując chorych zaraziła się tyfusem i wydawało się, że umrze. Jednak po jakimś czasie wyzdrowiała, ale nie była już tak silna jak dawniej.


Wizjonerka
  
Gdy Maria poczuła się już lepiej po chorobie na tyfus, mimo że nie była w stanie iść pracować w polu, to jednak nie poddawała się smutkowi, lecz szukała w tych wydarzeniach woli Pana Boga, pytając Go: „Jeśli nie mam już pracować w winnicy, to co mam robić? Do czego mnie wzywasz?” Pewnego dnia, kiedy wracała z kościoła, poszła drogą przez wzgórze Borgoalto, koło zamku w Mornese. Nagle ukazał się przed nią dom, a na jego podwórzu bawiło się wiele dziewcząt. Maria Dominika nie rozumiała skąd się tam wzięły. Przecież tam nigdy nie było żadnego domu. W tym momencie usłyszała głos, który mówił: „Tobie je powierzam.” A potem wszystko zniknęło. Kiedy to opowiedziała spowiednikowi, zabronił jej o tym mówić. Maria jednak nie mogła zapomnieć o tym, co się wydarzyło.


Każdy ścieg aktem miłości ku Bogu

Po wizji domu z bawiącymi się dziećmi, jaką Maria przeżyła na Borgoalto, jej serce było bardzo  niespokojne i czuła wielką potrzebę oddania się dziewczętom, bycia cały czas z nimi i do ich dyspozycji. Ale w jaki sposób? Pewnego razu przechodziła obok zakładu krawca i przyszła jej myśl, że może nauczyć się szycia. Ze swego pomysłu zwierzyła się swojej przyjaciółce Petronilli: „Obie nie jesteśmy zdolne do ciężkiej pracy w winnicy. Chodźmy do krawca, aby nauczyć się szyć. Ileż dziewcząt mogłybyśmy zebrać. Uczyłybyśmy je szyć, ale przede wszystkim trzymałybyśmy je z dala od niebezpieczeństw i uczyłybyśmy je kochać Jezusa i Maryję”. Ciemne oczy Main błyszczały jakąś nową wewnętrzną siłą i radością.



Oratorium

Maria i Petronilla nauczyły się szyć. A kiedy z ich wioski odeszła krawcowa, przejęły jej klientki. Pracownia szybko się rozwijała. Z czasem pierwsze dziewczęta zaczęły przychodzić na naukę szycia. A Main korzystając z okazji przybliżała je do Boga i chroniła przed niebezpieczeństwami, a szczególnie przed miejscowymi zabawami karnawałowymi, które w Mornese kończyły się bójkami, pijaństwem i awanturami. Wraz z przyjaciółkami organizowała dla nich świąteczne oratorium oraz karnawałowe zabawy, gdzie nie było miejsca na zło, a wszyscy byli bardzo zadowoleni. Z czasem pojawiły się pierwsze dwie dziewczynki, którym zmarła mama, a tato nie mógł się nimi opiekować z powodu pracy. Wtedy to dziewczęta zaczęły mieszkać wspólnie z Marią i jej przyjaciółkami.

 
Pierwsza Córka Maryi Wspomożycielki


W 1864 roku do Mornese przyjechał ks. Bosko i spotkał się z Córkami Niepokalanej – grupą dziewcząt, które pomagały potrzebującym, a do której należała Main. Wyczuwała ona wyjątkowość i świętość ks. Bosko. Chciał on zbudować w Mornese szkołę z internatem dla chłopców. Cała wieś zaangażowała się w to dzieło. Jednak, gdy było już wszystko gotowe, okazało się, że nie jest to możliwe. Dlatego do nowego domu wprowadziła się, wraz z Marią, grupa dziewcząt, które pragnęły żyć dla Bogu i dla dobra dziewczynek. Ksiądz Bosko po spotkaniu z Marią zrozumiał, że mogą być one fundamentem nowego Zgromadzenia. 5 sierpnia 1872 ks. Bosko przyjął śluby zakonne dziewięciu dziewcząt. Nazwał je Córkami Maryi Wspomożycielki, bo miały być wyrazem jego wdzięczności wobec Matki Bożej.



Dla dobra dzieci i młodzieży


Pierwszą Przełożoną nowego Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki, zwanego Siostrami Salezjankami, została s. Maria Dominika Mazzarello. Dom w Mornese w szybkim tempie napełniał się nowymi wychowankami, a także postulantkami, nowicjuszkami i siostrami, które były pełne entuzjazmu i zapału misyjnego. W 1877 roku udało się wyjechać na misję pierwszym pięciu siostrom. Siostra Maria darzyła wielką troską i miłością swoje siostry oraz dziewczęta. Zmarła w nocy 14 maja 1881 w wieku 44 lat. Siostrą Salezjanką była zaledwie 9 lat, ale jej serce zawsze szukało dobra i zbawienia dziewcząt. Siostry Salezjanki do Polski przybyły w 1922 i obecnie oprócz katechizacji prowadzą przedszkola, szkoły, domy dziecka, oratoria, grupy sportowe, muzyczne, teatralne i ewangelizacyjne.


WYCHOWANIE w stylu św. Marii Dominiki Mazzarello


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz